piątek, 6 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 4

Gdy już się ogarnęłam (choć trochę mi to zajęło XD) byliśmy już przed domem. Poprosiłam Niall'a żeby pomógł mi zapytać się cioci czy mogę się do nich przeprowadzić.
- Oj no weź, pomóż mi.
- No nie wiem.
- Jeżeli nie pozna któregoś z was na pewno nie pozwoli mi się do was przeprowadzić.
- Trzeba było tak od razu. - mówiąc to ku mojemu zdziwieniu wysiadł szybko z auta.
Na wejściu "przywitały" nas kartony oraz krzątająca się nieopodal nich ciocia.
- Cześć ciociu, możemy porozmawiać?
- Dzień dobry. - grzecznie wita się Niall.
- Dzień dobry.. to o nim chciałaś porozmawiać ? - spogląda ukradkiem na mojego brata - no dobra wal prosto z mostu kiedy ślub ? Mam już zamawiać sukienkę ?
- Ciociu, przecież mówiłam ci, że to mój brat! Niall pamiętasz ?
- Aaa... to jak ślubu nie będzie? - z ironią pyta się ciocia.
- Masz fajną ciocię - podchodzi do mnie Niall i mówi cicho.
- Nie ślubu nie będzie. - mówię już lekko podirytowana.
- Oj już się uspokój droczę się tylko.
- A skąd w ogóle pomysł, ze mamy wziąć ślub? - mówię, a po chwili przypomina mi się artykuł.
- Widziałam na jakiejś stronce wasze zdjęcie z podpisem " Niall nareszcie pokazał przyjaciołom swoja nową dziewczynę, podobno ma na imię Maddie."
- Ostrzegałem, że zrujnuję ci życie. - przypomina mi mój "chłopak".
- Dobra, a wracając do sprawy to ... - zaczynam
- Nie poczekaj najpierw ja ci chciałam coś powiedzieć...
- Tak? O co chodzi? A właściwie po co te kartony?
- No właśnie to chciałam wyjaśnić. Dostałam świetną ofertę pracy, ale... ta praca jest w Stanach. Miałam ci powiedzieć ale nie byłam pewna na 100% dopiero dzisiaj się dowiedziałam. - gdy usłyszałam te słowa myślałam, że oczy wyjdą mi na wierzch.
- Mamy załatwione małe mieszkanie, wątpię żeby wystarczyło dla nas dwóch, więc jak najszybciej postaram się znaleźć coś większego. Wylatujemy w sobotę.
- Aha, rozumiem. - tylko to potrafiłam powiedzieć.
- Zaraz, zaraz to się świetnie składa. - oświeciło mojego braciszka.
- Ale co? - powiedziałam prawie równo z ciocią.
- No żebyś z nami zamieszkała. - zwraca się do mnie.
- Co czy mnie uszy nie mylą ?
- Właśnie o tym chciałam porozmawiać, chłopaki poprosili mnie żebym się do nich przeprowadziła. Wzamian za czynsz mogłabym im gotować, bo jak coś zamawiają to znika to w 5 minut pożarte przez Niall'a, a biedaczyska nawet nie zdążą tego powąchać. - chłopak na moje słowa rumieni się.
- Nie jestem pewna.
- No proszę pani, niech pani się zgodzi.
- Nie paniuj mi tu młody człowieku, mam te swoje trzydzieści parę lat, ale to nie oznacza, że jestem aż taka stara. Mów mi ciociu lub po prostu Rose.
- To jak będzie?
- Hmm... A tata wie?
- Mieszkamy osobno, ja mieszkam z zespołem, czasem go odwiedzam.
- Aha, ale pytam się czy wie, w końcu jak go odnalazłaś to on jest teraz twoim opiekunem.
- No w sumie to nie wie. - mówię ze smutkiem.
- To jeżeli on się zgodzi to ja też.
- Dziękuję ciociu! - przytulam się do niej i po chwili ku naszemu zdziwieniu dołącza do nas Niall...
- Och... bo mnie udusicie, ale pamiętajcie macie czas do piątku bo w sobotę wyjeżdżam.
- Dobra to choć się spakujesz. - mówi do mnie Niall.
- Ale nie mamy pewności, że tata się zgodzi.
- Zgodzi się dobrze go znam. - po tych słowach uświadomiłam sobie, że mój przyrodni brat zna mojego ojca lepiej niż ja. Gdy Niall wszedł do mojego pokoju zrobił dziwną minę.
- Co się stało? Masz minę jakbyś zobaczył ducha.
- Nie po prostu nie codziennie znajduję się w pokoju, w którym ściany są pokryte plakatami z moimi podobiznami. - po tych słowach wylądowaliśmy na dywanie. Podczas gdy ja pakowałam niektóre rzeczy blondasek przyglądał się plakatom i wybierał te na których najładniej wyszedł.
- I jak gotowa? - pyta się po dłuższej chwili.
- Jak to ty chcesz żebym już dzisiaj się wprowadziła? o.O
- Noo, tak =)
- Nie dzisiaj na pewno się nie wprowadzę.
- Dlaczego?
- Po pierwsze ciocia wyjeżdża już w sobotę, a dzisiaj jest środa, więc chcę trochę z nią pobyć. A po drugie pozwoliła mi z wami zamieszkać pod warunkiem, że tata się zgodzi.
- Ale Dann na pewno się zgodzi to równy gość.
- Z resztą zastanawiam się czy nie pojechać z ciocią. - mówię ze smutkiem.
- Czyli mam rozumieć, że nie chcesz z nami mieszkać?
- Chcę, ale gdy straciłam mamę Rose mnie przygarnęła, inaczej musiałabym iść do domu dziecka, jednak ona o mnie walczyła. A teraz możliwe, ze zobaczyłabym ją nie wiadomo kiedy. - mówiąc to popłakałam się. Niall mnie przytulił. Nagle do pokoju weszła ciocia. Pytała się czemu płaczę, mój kochany braciszek wszystko jej wyjaśnił.
- Słuchaj za dwa miesiące wakacje możesz mnie odwiedzić.
- A my często wyjeżdżamy do Stanów w interesach, zawsze możemy cię zabrać. Z resztą stylistka musi być przy nas.
- Co??? - powiedziałam równo z ciocią.
- No stylistka to taka osoba, która...
- Niall dobrze wiem kto to jest stylistka, ale ja mam być waszą stylistką?
- No tak gadałem z chłopakami, przydałaby nam się nowa stylistka bo Lou odeszła na macierzyński, ale gadałem z nią i powiedziała, ze jak wróci spokojnie możesz być jej asystętką
- To prawda, czy mówisz tak tylko żeby mnie pocieszyć?
- To prawda! :P
- Ale jakim cudem udało ci się wszystko załatwić w tak krótkim czasie ? - pytam się z niedowierzaniem.
- Ma się swoje sposoby.
- Jakie ja mam szczęście, że ciebie poznałam to znaczy odnalazłam. - wypowiadając te słowa rzuciłam mu się na szyję.
- Daj mi oddychać! - śmieję się mój pracodawca, po chwili dołączam do niego.
- Wiecie co, pozwalam ci z nimi zamieszkać nie musicie się pytać Dann'a o zgodę tylko po prostu mu powiedzcie żeby nie było żadnych komplikacji jak wyjadę.
- To nie chcesz poznać reszty? - pytam się zdziwiona reakcji cioci na tą sytuację.
- Oczywiście, że chcę ale nie dzisiaj może jutro, ale na razie wystarcza, że poznałam chociaż Niall'a. To jak pakujemy te kartony?
- No tak, ale już dzisiaj?
- Kotku nie zrozum mnie tak, ze chcę skorzystać z tej sytuacji bo tak nie jest, ale lepiej będzie jeżeli załatwimy to szybko, jak zrywanie plastra, dobrze?
- Tak. Kocham cię ciociu! - mówiąc to przytulam się do niej.
- Ja ciebie też kocham Madd, będę za tobą tęsknić.
- Ja też ciociu będę tęsknić nawet nie wiesz jak bardzo.
- Już proszę, nie płacz pomóżmy Niall'owi bo biedak zniósł już prawie wszystkie kartony.
Rzeczywiście tak było, podczas naszej rozmowy miał za sobą pierwszy "spacer" z mojego pokoju do auta. Pakowanie moich rzeczy nie zajęło nam aż tak dużo czasu jak podejrzewałam. Gdy skończyliśmy ja i Niall pojechaliśmy do domu chłopaków. W salonie zastaliśmy tulących się do siebie Harry'ego i Taylor. Myślałam, ze zwymiotuję jak ich zobaczyłam.
- Co ta zdzira tu robi? - wiedziałam, że Taylor tak zareaguje jak mnie zobaczy z resztą też nie skaczę z radości, że ją widzę. Pomyślałam, że dobrze iż ciocia nie przyjechała z nami bo z zachowania Taylor wywnioskowałaby, że nie jest to dobre towarzystwo dla mnie. Wtedy musiałabym jechać z nią do Stanów, a nie było mi tam za bardzo po drodze.
- Daj se siana. - odgryzłam się
- Może tam skąd pochodzisz jest to zajebiste powiedzonko ale tutaj jest to po prostu wieśniackie. - mądrzy się najarana tym, że mi coś dogadała blondynka.
- O czyli tak jak ty. - mówię
- Spadaj lamusie! W ogóle po co jej te pudła? - zwraca się do Hazzy.
- Ogarnij się. - mówi Harry.
- Kotku, pytam się po co jej te pudła?
- Po pierwsze nie mów do mnie "kotku" sto razy cię o to prosiłem ale jak widać do ciebie nie dociera, a po drugie wprowadza się do nas.
- Co nie pozwolę, żeby tak ku**a tu mieszkała!
- Ale to nie twoje mieszkanie, więc nie będziesz nam mówić co mamy z nim robić! - wydarł się na nią Hazz.
- No i co, ale i tak nie pozwolę, żeby ta łajza przebywała obok ciebie!
- Zaskoczę cię ona ma być naszą stylistką bo Lou odeszła na macierzyński!
- Co to totalne bezguście ma was ubierać ?! Powodzenia hahaha... - wyśmiała mu się prosto w twarz, nie teraz to przegięła.
- Masz wybór albo ją przeprosisz, albo możesz wyjść liczę do 5!!!
- Stawiasz mi warunki?!
- 4,5 !
- Dobra! - powiedziała ze złością i do mnie podeszła, nie powiem miałam szczerą nadzieję, że wybierze drugą opcję.
- Sorry. - z niechceniem zwróciła się do mnie.
- Spoko. - uśmiechnęłam się triumfalnie.
Po tym jak Taylor mnie "przeprosiła" Hazza pomagał nam przenosić moje rzeczy, bo jak on i Taylor "rozmawiali to ja i reszta zespołu piliśmy kawę. Gdy zostały ostatnie kartony wszyscy zgłodnieli, więc pojechali do jakiegoś sklepu. Zostałam tylko ja, Harry i Taylor, ponieważ w samochodzie nie było więcej miejsca. Blondynka przyglądała nam się z uwagą, jak byliśmy zajęci wnoszeniem reszty rzeczy (nie myślałam, że aż tak sporą ilość ze sobą wzięłam)  jednak po chwili wybuchła:
- Nie, nie mogę na to wszystko patrzeć! - po tych słowach ruszyła swój zacny zad i wybiegła z domu i wpadła na mnie z taką siłą, że aż wysypały się przedmioty z pudełka, które niosłam.
- Och... przepraszam. - powiedziała z ironią. Nagle z nikąd pojawił się Harry i pomógł mi posprzątać.
W pewnym momencie nasze oczy się spotkały......


---------------------------------------------------------------------------------------

Łapcie kolejny rozdział mam nadzieję, że przypadł wam do gustu ;P

Jeśli przeczytałeś/aś zostaw komentarz i zmotywuj nas do pracy nad kolejnymi rozdziałami :D





1 komentarz: