wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 12 ;D

Uwaga rozdział zawiera sceny erotyczne i wulgaryzmy... Bla , bla, bla xD
Wiem że było, ze ma być 6 komentarzy, ale wtedy to byście się chyba nie doczekali tego rozdziału. Ten rozdział to taki swego rodzaju prezent dla was za 1000 wyświetleń. Więc mówcie do mnie ciocia i czytajcie xD!

50 minut później* 
Jesteśmy już pod klubem. Chłopcy podeszli do ochroniarzy i pokazali im jakąś karteczkę, chyba była to przepustka. Widać, że często bywają w tego typu lokalach i w sumie to im się nie dziwię, w końcu to przecież sławne na cały świat One Direction. Ochroniarz kiwnął do jakiegoś gościa ubranego w garniak. Ten odtorował nam wejście do klubu i zaprowadził do stolika ''dla vip'ów''. 
Po przekroczeniu progu od razu do moich nozdrzy dobiegł zapach alkoholu pomieszanego z papierosami, marihuaną i bóg wie czym jeszcze. Fuj! Sama bym tu w życiu Romana nie przyszła, robię to tylko dlatego, że nie chce mi się siedzieć samej w ogromnym domu, na dodatek nie należącym do mnie... No ale w końcu żyje się raz. Ehhhh...
 -Chcecie coś do picia? - pyta Zayn 
-Weź mi whisky highball. - 
- Spoko, a ty Perrie?-
 - Ja to samo. - Uśmiecha się.
 - Ej co to jest to ''whisky highball''. -
- Zamówiłaś to i nie wiesz? - Śmieję się
-No tak jakby.. - Zawstydza się. 
- To po prostu whisky z sodą- 
- A skąd ty to wiesz?- Pyta nie ukrywając zainteresowania
 - Kiedyś bywałam często w takich miejscach...do czasu aż ...- Przerwałam 
- Do czasu aż co?- 
-Moja mama ... Ehhhhh...Zacznę od początku... Kiedyś bywałam na takich imprezach praktycznie codziennie. Upijałam się, kładłam spać rano i wieczorem szłam do klubu i tak w kółko. Gdziekolwiek była jakaś biba ja musiałam na niej być. Jednego dnia wracałam sobie z klubu. Nie wypiłam za dużo, bo jakoś nie miałam ochoty... I wtedy... tego dnia moja mama zasłabła. Szybko zadzwoniłam po karetkę. Okazało się,że ma raka... Po 2 latach od tamtego dnia zmarła... 
- Wpółczuję ci. Jednak nadal nie wiem co to ma wspólnego z chodzeniem na imprezy...-
 - No bo jak ona zasłabła to lekarze powiedzieli mi, że gdybym zareagowała chwilę później to umarłaby na miejscu...Jakbym była upita to nie zauważyłabym nawet tego że leży nieruchomo....Ale nie rozmawiajmy już o tym, trzeba się zabawić! -
 I korzystając z mojej nagłej zmiany humoru na lepszy, wyciągnęłam ją na parkiet. Przetańczyłyśmy kilka piosenek razem. Obie dobrze widziałyśmy ''te'' spojrzenia facetów na naszych tyłkach, ale nie przeszkadzało nam to. Wręcz przeciwnie, wtedy tańczyłyśmy jeszcze "sexowniej". W pewnej chwili poczułam za sobą męskie perfumy. W tym samym monencie za Perrie stanął Zayn pokazując mi żebym była cicho. Wysłałam mu dyskretnie uśmiech, wiedząc co zamierza zrobić. Zayn w mgnieniu oka zasłonił oczy Perrie. Ku mojemu zaskoczeniu moje paczałki też zostały zasłonięte. 
- Zgadnij kto to- Wychrypiał wprost w moje ucho, gryząc przy tym jego płatek.
 - Ale nic nie widzę -
 - Na tym to polega, kochanie.-
 - Harry, słoneczko, z łaski swojej weź tą łapę, bo zaraz się tu rozpierdolę o czyjąś nogę...- Harry przekręca mnie o 180' , tak, że teraz jestem na wprost jego twarzy. Wreszcie puszcza rękę, pozwalając mi spojrzeć. - Skąd wiedziałaś, że to ja.- Pyta rozbawiony Loczek
- Perfumy.- 
- Ahh.. Następnym razem popsikam się innymi i wtedy mnie nie rozpoznasz. :)- 
- Nieee, tylko nie to! -
 - Hahahah czemu?- 
-Ładne są, moje ulubione.Zresztą już ci to mówiłam.-
 - Ach ale chciałem to usłyszeć jeszcze raz. - - Słodki jesteś. -
 - Co? Słodki?- Pyta jak oburzony pięciolatek. 
- Tak, bardzo słodki. - Droczę się z nim. 
- Już ja ci pokażę słodkiego.-Hazz przerzuca mnie sobie przez ramię i zaczyna biec w stronę wyjścia.
 - Póść mnie. - Śmieję się.
 - Nie. Dopóki nie powiesz, że nie jestem słodki. -
 - Ale ty jesteś słodki!-
 - Mad jestem facetem, nie mogę być słodki.-
 -Ale jesteś.- Hazz postawił mnie na ziemię i przyparł do ściany. Jego duże dłonie ścisnęły moje pośladki. Korzystając z mojej nieuwagi zaczął łapczywie ssać skórę mojej szyi zostawiając na niej wielką malinkę.
 -Widzisz nie jestem wcale słodki. - Mówi smyrając mnie lokami w szyję. 
- Racja jesteś wręcz uroczy. -
 - Uroczy?-Pyta z tym błyskiem w oczach.
 - Tak, to jest urocze- pokazuję na loczek zwisający mu na czoło- i to - wciubiam palec w jeden z jego dołeczków- widzisz ty cały jesteś uroczy. - Uśmiecham się. Po moim monologu nasze twarze dzieli już tylko kilka milimetrów, które łamię łącząc nasze usta w pocałunku.
 -Ale jeśli cię to pocieszy, to jesteś też bardzo seksowny.- szepczę mu w usta. 
-Mhhhhm-
 - I skomny.- Śmieję się
 -Mhhhm :P- 
- Idziemy już, czy znowu zorganizujesz tu "pokaz męskości"-
 - Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem księżniczko.- Loczek uśmiechnął się
 - Księżniczka, serio? -
 -Jak ja jestem słodki to ty możesz być księżniczką, księżniczko. - Posłał mi niegrzeczny uśmiech 
- Taki jesteś mądry?-
 -Najmądrzejszy-
 - Ehhh...I weź się tu z takim dogadaj- 
- Wracamy już? Party się rozkręca.-
 -Chodźmy.- W środku dostałam kolejnego drinka ale go nie wypiłam. Nie chcę przecierz powtórki z "rozrywki" z Hazzą. Oj chciałabyś...Wcale nie! - Zatańczymy?- zapytał się mnie jakiś całkiem przystojny facet.
- Jasne.-Posłałam mu nieszczery uśmiech. Nie chciałam z nim tańczyć ale nie miałam też co robić. Poza tym nie jestem zbyt asertywna żeby odmówić.
Muszę przyznać jest mega przystojny. Ubrany w czarne obcisłe rurki i luźną koszulę kolorem przypominającą zgniłą zieleń do tego miał jeszcze jasno brązowy krawat. A ciemne włosy postawione w górę dodawały całej stylizacji uroku.
 - Jak masz na imię? - 
- Jestem Madeline, ale wolę Maddie, albo Mad. A ty?- 
- Logan, po prostu Logan. - wyszczerzył się.
- Co tu robi taka ślicznotka jak ty?-Zaczerwieniłam się 
- To co ty, próbuję się zabawić.-
- Chcesz się zabawić?- Oblizał usta
 -Tak.... przecierz mówię...Nie czekaj... Źle mnie zrozumiałeś... Nie!-
 - Nie ładnie tak zmieniać zdanie.- Złapał mnie za nadgarstki i boleśnie pociągnął do wyjścia. 
-Ała to boli!- Krzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam. Bałam się. Cholernie się bałam. 
- Zostaw mnie!-
 - Zamknij się dziwko!-Wykrzyczał. Zaczęłam się wiercić, wyrywać, krzyczeć i płakać, ale on zatkał mi usta ręką. Teraz mnie nikt nie znajdzie... Zgwałci mnie zostawi w jakiś krzakach i tam zdechnę. Mój płacz zamienił się w szloch. Czyli co? To taki będzie mój koniec? O nie kurwa! Ugryzłam go w rękę i kopnęłam w krocze najmocniej jak tylko potrafiłam. Zawył z bólu i upadł na trawę, głośno przy tym przeklinając. Skorzystałam z okazji i zaczęłam biec w nieznaną mi stronę.
 -Znajdę cię, zemszczę się kurwo!- Łzy zakryły mi pole widzenia, wpadłam na kogoś. Chciałam biec dalej, ale ten ktoś mi na to nie pozwolił. Złapał mnie i mocno do siebie przytulił. Wtedy poczułam perfumy Harrego. Przestałam się wyrywać i zamiast tego mocno go przytuliłam. 
-Ciii.- Głaskał mnie po włosach 
- Zabierz mnie do domu, proszę.- Chłopak nic nie mówiąc wziął mnie na ręce i zaniósł do auta. Całą drogę do domu przesiedzieliśmy cicho. Dziękowałam w myślach Hazzie za to, że o nic nie pytał. Na razie nie byłabym mu w stanie powiedzieć... 
*15 minut później*
 - Masz, kakałko.- Uśmiechnął się serdecznie, wręczając mi parującą ciecz. Usiadł obok mnie i zaczął pić, patrząc na mnie wnikliwie. 
-Dziękuję.-Odwzajemniłam jego uśmiech.-Za wszystko -
- Dla ciebie wszystko księżniczko.-
 -Nie nazywaj mnie tak - Zaśmiałam się 
-A co mi zrobisz, księżniczko.- Droczył się ze mną!
 -Oj ze mną się nie zadziera. -
 - Chyba zaryzykuje.- Jego twarz zbliżyła się do mojej na niebezpieczną odległość. 
- Dobrze ale to będzie największy błąd twojego życia.-
 - Największy... ale najlepszy.- Stwierdził po czym zniszczył dzielącą nas przestrzeń, składając pocałunek na moich ustach. Po chwili, długiej chwili oderwaliśmy się od siebie. 
-Ja ... my... nie ...nie powinniśmy..-Mówię.
 -Maddie, spokojnie nikt cię tu nie skrzywdzi księżniczko. -Mówiąc patrzył mi prosto w oczy.-Niech tylko spróbuje, a będzie miał do czynienia ze mną, twoim rycerzem, dla którego księżniczka jest i zawsze będzie najważniejsza.- Nie pozwoliłam mu mówić dalej, tyle mi wystarczyło.
 -Pocałujesz mnie w końcu czy sama mam to zrobić? - Zaśmiałam się. Loczek zbliżył się do mnie i musnął delikatnie moje usta. lecz po chwili, upewniając się, że nie mam nic przeciwko zaczął całować mnie jak jakieś dzikie zwierze dopadające swoją zdobycz. Nasze języki toczyły zaciętą bitwę o dominację, pogłębiając przy tym nasz pocałunek. Nie był to jednak już zwykły całus, przerodziło się to w coś w rodzaju namiętnego doświadczenia, w którym byliśmy jak dwa pierwiastki, które w połączeniu wybuchają. Temperatura w pokoju wzrosła nie ubłagalnie. Harry zaczął rozpinać suwak mojej sukienki. - Nie tutaj.- Powiedziałam między pocałunkami. Hazz na moje słowa podniósł mnie do poziomu swojej twarzy i nadal całując zaczął iść w stronę swojego pokoju. Oplotłam nogi wokół jego bioder ułatwiając mu poruszanie się. Loczek położył mnie na łóżku i dokończył rozpinanie mojej sukienki, po czym zniecierpliwiony zdarł ją ze mnie. W jego oczach dostrzegłam coś czego nigdy w nich nie widziałam. Były ciemne, prawie czarne, ale jednocześnie błyszczały pozwalając milionom iskierek tańczyć. I to wszystko działo się jedynie w dwóch prześlicznych paczałkach. Zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, lecz po trzech zrezygnowałam. Zerwałam z niego koszulę, pozwalając reszcie guzików odpruć się. Spodobało mu się to, bo oblizał jeszcze ciepłe od całowania mnie usta. Odpięłam mu spodnie i zsunęłam do połowy, resztą zajął się on. Ręce Harrego powędrowały do zapięcia od mojego stanika i niemalże od razu odpięły go ujawniając moje "maleństwa", które chyba nie były takie małe, bo patrząc na wzrok Hazzy który mnie zaraz pożre, można się zdziwić jakby były małe. Korzystając z jego nieuwagi zsunęłam z niego bokserki, dotykając przy tym delikatnie jego "przyjaciela". Loczek zagryzł wargę, nie pozwalając na wydobycie się jęknięcia. Spodobało mu się. Dotchnęłam go jeszcze raz, tym razem delikatnie ściskając. Wyjęczał moje imię, ujawniając tym samym swój błogi stan. Włożyłam go do ust i zaczęłam ssać. Kropelki potu moczyły loki sprawiając, że pojedyncze loczki przyklejały mu się do czoła. Widząc, że dochodzi wyjęłam go z ust i pozbyłam się swoich majtek. Wiedząc co zaraz się stanie, zamknęłam oczy. Co prawda nie jestem dziewicą, ale przecież jak to robiłam byłam pijana i nic nie pamiętam. 
-Jesteś pewna?-Pyta Hazz
-Tak jestem pewna.- Mówię otwierając oczy i patrząc na ruchy Harrego. Loczek pocałował mnie namiętnie odstresowując i odwracając moją uwagę. Delikatnie we mnie wszedł. Na początku czułam lekki ból, który z każdym ruchem stawał się coraz mniejszy, aż w końcu ustał, pozostawiając po sobie tylko idealne uczucie wypełnienia. Czegoś takiego nie czułam nigdy, to uczucie jest niezaprzeczalnie nie do opisania. Pustka która towarzyszyła mi przez całe życie nareszcie się wypełniła, wprowadzając mnie tym samym w błogi stan rozkoszy. Widząc, że oboje doszliśmy, wyszedł ze mnie i opadł obok mnie na łóżko. Pocałował mnie ostatni raz, zgasił światło i przykrył nas kołdrą leżącą dotychczas na podłodze.
- Dobranoc księciu.-
- Dobranoc księżniczko.-
____________________________________________

Komentować skarby :*

3 komentarze:

  1. Pisać dalej super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. omfg super po prostu nie mogę ja pierdolne zarraz na ziemię dobre to jesteśce w zakładce polecanych u mnie na blogu po moje małe skarby co nie, że 20kg/m ciała O.o dziwne dobra nie ważne o czym ja zaczęłam pierdolić... Aaaa no właśnie o bilansach Boże chyba mi coś do kawy dosypali bo właśnie widzę jakieś monstrum w drzwiach a nie to tylko mój brat a może turkuć podjadek z biologii pamiętasz Nat dobra ja spadam bo się rozpisałam tak że ja pierdole :P Wspaniały rozdział nie mogę doczekać się nexta :P do zobaczyska w sql XD

    OdpowiedzUsuń